Część zero, czyli najnowsza powieść Suzanne Collins

Całkiem sporo autorów, którzy po wydaniu bestselerowej serii książek widzą jak ich dzieła odnoszą sukces, po paru latach postanawia pozwolić czytelnikom na ponowne wejście do wykreowanego w powieściach świata. Często jednak te "dodatki" nie są już aż tak dobre jak poprzednie tomy.  Niedawno do sklepów została wypuszczona "Ballada ptaków i węży" Suzanne Collins. Fani "Igrzysk śmierci" na pewno już to wiedzą, bo książka była dość głośno reklamowana. Postanowiłam podzielić się z Wami moimi odczuciami po tej lekturze.
Akcja "Ballady ptaków i węży" rozgrywa się kilkanaście lat przed wydarzeniami opisanymi w "Igrzyskach śmierci". Jej główny bohater to młody Coriolanus Snow, którego znamy z trylogii jako prezydenta Panem. Mimo tego, że nastolatek mieszka w Kapitolu, jego rodzina żyje dosyć biednie. Bohater dostaje szansę na zdobycie sławy oraz pieniędzy dzięki otrzymaniu roli mentora jednego z trybutów na nadchodzących Głodowych Igrzyskach. Niestety okazuje się, że przydzielono mu słabą dziewczynę z dwunastego dystryktu, przez co nadzieja na zwycięstwo natychmiast się rozpływa. Jak daleko posunie się napędzany ambicją i dbający o swoją dumę Snow?
W powieści śledzimy Głodowe Igrzyska od całkiem innej strony, poznając punkt widzenia mentorów i organizatorów. Dożynki różnią się od tych opisywanych w trylogii, ponieważ akcja dzieje się w dawniejszych czasach. Dzięki "Balladzie ptaków i węży" możemy też lepiej przyjrzeć się ich historii oraz dowiedzieć się, jakie wprowadzono do nich zmiany.
Na początku książka mnie nudziła. Przez pierwszą połowę jakoś w ogóle nie potrafiłam przejąć się losami bohaterów, pozostawałam obojętna wobec wszystkiego, co się tam działo. Historia zwyczajnie mnie nie wciągnęła. Dopiero później powieść sprostała moim oczekiwaniom. Bohaterowie mieli niezwykle ciekawe charaktery, a ich relacje były niebanalne i świetnie opisane. Nawet nie wiem, kiedy przeczytałam te strony dzielące środek książki i jej koniec. Po odłożeniu "Ballady ptaków i węży" na półkę doszłam do wniosku, że Collins znów udało się mnie usatysfakcjonować, a ta część jest PRAWIE tak dobra, jak trylogia. Dlatego polecam ją fanom, nie zrażajcie się po pierwszych fragmentach. Gdy już przez nie przebrniecie, czeka na was dobra opowieść. ;) 

Komentarze

Popularne posty

"Opowiadania dla dzieci według Dickensa"

Brandon Mull. "Baśniobór"

Najlepsi męscy bohaterowie w książkach. Za co ich kochamy?